czwartek, 2 kwietnia 2015

Second Chapter


Myślę, że dzisiaj - góra jutro będzie już moja. W zasadzie muszę się z tym wyrobić przed powrotem tych Kaulitzów bo oni utrudnią całą sprawę. Muszę się z nią spotykać za ich plecami, a dopóki ona nie będzie chciała ukryć przed nimi naszej znajomości może chcieć się spotykać ze mną w ich obecności. Na co ja się zgodzić nie mogę. Dla tego całego Billa muszę być nowością, a jak zakładam jeśli ten jego braciszek Tom będzie mnie znał to i on również. Wtedy wszystko by się wydało.
Wzięłam szybki prysznic, zdrzemnęłam się trochę, żeby w kinie nie odpłynąć. Możecie wierzyć, albo nie, ale poderwanie kobiety to znacznie większa sztuka i wysiłek niż poderwanie faceta. Oni są tacy prości w obsłudze. Machniesz takiemu cyckami bądź tyłkiem przed oczami i już pójdzie za Tobą w ogień. Oni po prostu lubią łatwy seks. Ogółem seks jest tym czemu żaden z nich się oprzeć nie potrafi. Natomiast kobiety. Tutaj trzeba popracować nad ich psychiką, a właściwie wedrzeć im się tam do środka i namieszać tak, żeby uznały Cię za miłość swojego życia. Być dla niej czuła, delikatna, pozwolić jej wierzyć, że jest w Twoim życiu najważniejsza. Dać jej wszystko to czego nie dostaje od faceta. W przypadku Rii od tego całego Toma. Założę się, że on nie dba o nią tak jak ja to za moment zrobię. Mam nad nim przewagę, jestem kobietą. Wiem jakie one mają oczekiwania, czego pragną.
Przed wyjściem poczytałam jeszcze o nich trochę w internecie. To nie zaszkodzi, a wręcz trochę wiedzy na ich temat może mi uratować w jakiejś niespodziewanej sytuacji tyłek. Naprawdę muszę być ostrożna. To jest gra o dużą stawkę, nie ma żartów. Jeśli sprawa się rypnie Harry urwie mi łeb. A wiem, że we mnie wierzy i nie mogę zawieść jego zaufania bo nigdy więcej nie powierzy mi już żadnego, a w szczególności tak trudnego zadania.
Wygląda na to, że Ria i Tom są razem od jakiś 3 lat. Jak na sławy to mają całkiem niezły staż. W moim interesie jest dopilnować, żeby zakończył się na tych trzech latach.
Czekała na mnie przed kinem. Przywitałam ją buziakiem w policzek.
- Miły wieczór... lekko chłodny, ale przyjemny.
Stwierdziłam, żeby rozwinąć trochę rozmowę, dziewczyna tylko pokiwała głową na moje słowa.
- Takiego samego wieczora poznałam się z Tomem. Powietrze pachniało tak samo... i wiesz... w takie dni jak dzisiejszy zaczyna docierać do mnie to przed czym ostrzegał mnie na początku. To nie bedzie takie łatwe jak związek normalnych ludzi. Nie wszędzie mogę z nimi jechać i przez większość czasu pozostaje mi tylko tęsknić.
Ułożyłam dłoń na jej ramieniu wzdychając ciężko.
- Co prawda nie wiem jak to jest, ale jestem w stanie sobie wyobrazić jak męcząca jest ta sytuacja. Nie martw się, im więcej poświęcisz się dla tej miłości tym silniejsza się ona stanie.
Boże, co za brednie pierdole. Śmiać mi się w duchu chciało z tego, ze to wszystko łykała. Oczywiście, że ten związek sie rozpierdoli, co więcej jestem przekonana, że on już zabawia się na boku pocieszając się w ten sposób, że nie ma jej obok. Bardziej niż pewne, że mają jakieś zaufane dziwki z którymi się potajemnie pieprzą.
Zajęłyśmy swoje miejsca w sali kinowej. Film jak film, widziałam ciekawsze, ale mimo tego nie nudziłam się aż tak bardzo. Ria była po nim jeszcze bardziej przybita co działało na plus dla naszej sprawy. Zaprosiła mnie na jakąś lampkę wina do ich willi prosząc bym tego wieczora dotrzymała jej towarzystwa bo czuje, że tego potrzebuje. Idealnie, wszystko szło samo najlepszą możliwą drogą.
Usiadłyśmy z kieliszkami w dłoniach na miękkim dywaniku przed kominkiem. W mojej pracy zdarzają się również przyjemne momenty tak jak ten. Przymknęłam oczy wzdychając z zadowolenia, a następnie biorąc łyk wina.
- Ten dom jest świetny, zazdroszczę wam. Sama cisnę się w małym, skromnym mieszkanku.
- To prawda, ale dom jest sprawą drugorzędną. Wielu ludzi może stwierdzić, że lecę na ich kasę, ale prawda jest taka, że nawet gdyby byli biedni nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia.
Boże, jaka ona jest zaślepiona. Poszła jedna butelka wina, zaraz druga. Nawet sama nie zauważyłam kiedy siedziałyśmy juz tak blisko siebie. Śmiałyśmy się rozmawiając w najlepsze. Jest źle bo chyba straciłam panowanie nad tą sytuacją. To mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło, ale była pierwszą osobą z którą tak rozluźniłam się podczas rozmowy, zupełnie jakbyśmy się znały od dziecka. Przez to uciekł gdzieś mój profesjonalizm i zamiast upić ją sama pozostając względnie trzeźwa, narąbałam się jak świnia tracąc nieprowtarzalną okazję na załatwienie tej sprawy.
Chyba jednak nie będzie tak prosto jak sobie założyłam. Polubiłam tą dziewczynę i chyba nie mam serca jej tego zrobić.... Boże, bredzę po alkoholu.
W pewnym momencie traciłam już kompletnie ocenę rzeczywistości. Wydawało mi się, że słyszałam jakiś hałas otwieranych drzwi, czyjeś śmiechy. Miałam jakieś zamazane postacie przed oczami.
- Dziewczynki chyba trochę przesadziły z alkoholem. Chodź tu mała....
Czułam jak jakieś silne dłonie łapią mnie za ramiona i ciągną w górę. Chwiałam się nie mogąc ustać na własnych nogach i złapać jakiejkolwiek równowagi. W końcu moje nogi oderwały się od ziemi i film zupełnie się urwał. Czy to wszystko mi się wydawało? Może było snem? Jeśli nie, co to za ludzie?

Otworzyłam oczy czując na mojej twarzy niemiłosierne promienie słońca wpadajacego do pokoju przez okno. Jęknęłam zakrywając dłonią oczy i próbując się podnieść, ale szybko tego pożałowałam.
- Ach kurwa...
Westchnęłam tylko z bólem w głosie, łapiąc się za głowę. Nigdy w życiu się tak nie najebałam, co we mnie wstąpiło? Schlać się do nieprzytomności. Teraz będę się użerała z kacem w nieskończoność.
- Główka boli, co?
Słysząc męski głos, aż odskoczyłam do boku. Wtf? Spojrzałam w kierunku drzwi z których dobiegał głos. Stał w nich wysoki, jasnowłosy mężczyzna, ze szklanką wody w ręku. Zmrużyłam oczy przyglądając mu się dokładnie. Skadś znałam tą twarz, ale za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć gdzie go widziałam.
- Kim Ty... Co tu robisz... gdzie ja jestem?
Złapałam się za głowę próbując sobie cokolwiek z wczorajszego wieczora przypomnieć.
- Proszę. Napij się.
Powiedział tylko chichocząc i podszedł bliżej i podał mi szklankę.
Popatrzyłam na niego z bliska, spojrzałam głęboko w jego czekoladowe oczy i już wiedziałam. Kurwa mać.
- Kaulitz...
Szepnęłam. Byłam na siebie niewyobrażalnie zła. Zdaje się, że to tatuś mojego przyszłego dziecka. Za cholerę nie wiedziałam co oni tutaj robią, przecież miało ich nie być. Cały plan poszedł się jebać, spieprzyłam wszystko, od początku do końca. Teraz jak już mnie znają nic z tego nie będzie. Harry mnie zabije i z resztą przyznam mu rację.
- Zgadza się. Tak się nazywam.
Zaśmiał się siadając na brzegu łóżka.
- A Ty kim jesteś? Znajoma Rii?
- Można tak powiedzieć.
Westchnęłam ciężko.
- Należy wam się porządny klaps w tyłek za tą wczorajszą akcję. 6 butelek wina obaliłyście.
Zaczął się śmiać. Otworzyłam szerzej oczy. Ostro.
- Serio?
- Tyle znaleźliśmy. Kto wie co jeszcze wcześniej.
Zerwałam się z tego łóżka.
- Słuchaj wiem, że tak w zasadzie to proszę o wiele, ale możesz mnie podrzucić do domu?
Chłopak wzruszył ramionami również wstając.
- Jasne, nie ma problemu. Chociaż najpierw musisz pogadać z Tomem. Upiłaś jego dziewczynę, bez kazania się nie obejdzie. Chodź ze mną.
Poszłam bezmyślnie za nim zastanawiając się po jaką cholerę posłusznie to robię zamiast stąd spierdalać. No cóż, nie myślałam zbyt trzeźwo.
Prowadził mnie po tej willi tyloma korytarzami, że już powoli straciłam zupełną orientację w terenie.
Stanął dopiero przed drzwiami do jednego z pokoi i zapukał. Drzwi otworzył wcześniej wspomniany Tom. Zmierzył mnie wzrokiem krzyżując ręce na piersi, a jego spojrzenie wyrażało trochę złości i politowania równocześnie. Nie dziwię się, wyglądałam tragicznie w tym stanie.
- Eee... no sorry, ale miało was nie być podobno...
To było jedyne co przyszło mi do głowy na nasze usprawiedliwienie.
- Lizałaś się z moją dziewczyną przy kominku, zdajesz sobie z tego sprawę? To wytłumaczenie wyjątkowo źle w tej sytuacji brzmi.
Otworzyłam szerzej oczy i aż rozchyliłam wargi z zaskoczenia. Więc jednak. Kurwa, nic takiego nie pamiętam.
- C-c T- yyy.... Przepraszam. Nie wiedziałam, nic nie pamiętam.
Udałam przejętą chodź tak naprawdę nie miałam za grosz wyrzutów sumienia nawet jeśli do tego rzeczywiście doszło.
- Nie musisz przepraszać. Bawi mnie ta sytuacja. Możesz zapytać Billa, nieźle się uśmialiśmy. Robiłyście to tak nieudolnie, śliniąc się przy tym conajmniej jak dwa napalone buldogi.
Podsumował śmiejąc się z nas. Trochę się we mnie zagotowało. Czy on sugeruje, że ja nie potrafię się całować? Robię to kurwa zawodowo. Korzystając z jego brata stojącego obok chwyciłam go za koszulkę i przyciągnęłam bliżej, stanęłam na palcach i przy okazji mocnym szarpnięciem zmusiłam go by lekko się nachylił, a potem wpiłam się zachłannie w jego usta. Wykorzystując jego zaskoczenie od razu wcisnęłam mu język do ust sprawiając, że pocałunek stał się bardziej niegrzeczny. Chłopak w szoku z początku nie reagował, ale później zaczął go odwzajemniać tak jak potrafił najlepiej nie chcąc wyjść przed swoim bratem na jakąś ciotę.
- Starczy, błagam.
Tom zasłonił oczy krzywiąc się.
- To mój brat, oszczędź mi takich widoków bo to obrzydliwe.
Przerwałam pocałunek oblizując delikatnie usta.
- Jeszcze jakieś ale?
Uniosłam brew do góry, Tom pokręcił zrezygnowany głową, a Bill stał chyba w dalszym ciągu nie mogąc dojść do siebie.
- Więc miło mi było Cię poznać, a Tobie Ria dzięki za wczoraj.
Machnęłam z uśmiechem do dziewczyny która skacowana leżała w łóżku. Udałam się razem z młodszym Kaulitzem do wyjścia. Przed willą zaparkowane stały ich samochody, wsiedlismy do jednego z nich by mógł odwieźć mnie do domu.
Odpalił silnik i ruszyliśmy.
- Na przyszłość nie pozwalaj sobie na tak wiele.
Zaczął od razu.
- Bo co? Krzywda Ci się stała?
Uniosłam brew do góry odpowiadając w wyjątkowo chamski sposób.
- Bo jestem silniejszy i mogę Ci pokazać kto tu rządzi jeśli się nie uspokoisz.
Wybuchnęłam śmiechem słysząc to.
- Błagam Cię. Ja się niczego nie boję, a już tym bardziej Ciebie. Może jesteś silniejszy, ale ja jestem sprytniejsza i to znacznie bardziej niż Ci się wydaje.
Na tym zakończyliśmy naszą dyskusję. Podwiózł mnie pod dom, podziękowałam ładnie i wysiadłam. Od razu złapałam za swój telefon i zadzowniłam do Harrego, żeby poinformować go o tym jak niekorzystny dla nas obrót przybrała ta sprawa.


niedziela, 28 września 2014

First Chapter

Nie wierzę w miłość. Nie wierzę w to, że istnieje coś takiego. Życie nauczyło mnie, że to tylko złudzenie. Nikt nie obdaruje Cię tym uczuciem, prawdziwie, szczerze. Nigdy.

Dwudziestoletnia drobna brunetka. Nie wyróżniam się jakoś bardzo spomiędzy innych dziewczyn. Dobrze, czasem trzeba pozostać niezauważalną. Czasem. Bo innym razem trzeba zabić swoim blaskiem.
Mimo młodego wieku dużo już w życiu przeszłam. Nauczyłam się, że miłość nie istnieje, a seksualność jest tylko darem który możemy wykorzystać do osiągnięcia swojego celu.
Od dwóch lat pracowałam dla Harry'ego. Moim zadaniem było uwodzenie i niszczenie ludziom życia. Ich pozornego szczęścia. Czy miałam wyrzuty sumienia? Nie. Bo jak wspominałam według mnie miłość nie istnieje.
Owszem, ludziom się wydaje, że znaleźli tą swoją drugą połówkę i będą szczęśliwi do końca swoich dni. Ale tutaj właśnie zaczyna sie moja rola. Skoro uda mi sie nakłonić jedną ze stron do zdrady to czy nie potwierdza to mojej teorii o nieprawdziwości miłości? Potwierdza. Całkowicie i niezaprzeczalnie. To nie była miłość tylko coś co próbowali sobie wmówić.

W poniedziałek o ósmej rano pojawiłam się w gabinecie Harry'ego. Zostałam wezwana. Jakiś nagły przypadek? Chyba tak. Zaraz się przekonamy po co ściągał mnie tutaj tak rano.
Zazwyczaj moje zadanie dotyczyło ludzi sławnych. Pojawiałam się nie zauważona przez paparazzich brałam co chciałam i znikałam. Umiem doskonale wtapiać sie w tło i pokazywać swoje barwy dopiero przed pożądanym obiektem. Lata praktyk.
- Witam Cię Amber. Prawdę mówiąc nie spodziewałem sie Ciebie punktualnie.
Rzucił mi na powitanie. No ja wiem, że czasem zdarza mi się spóźniać, ale mam dużo na głowie. Nie musi mi za każdym razem tego wypominać.
- Ok, do rzeczy. Kto tym razem?
Zapytałam przyglądając się swoim paznokciom w porannym świetle. Malowałam wczoraj wieczorem prawie po ciemku. Nic się nie odbiło, dobrze zaschły, idealnie.
- Bracia Kaulitz. Kojarzysz?
Zasiadł przy biurku, a ja zmarszczyłam brwi.
- Coś mi się chyba obiło o uszy. To jak to obaj na raz? Masz jakiś konkretny plan czy iść na żywioł?
- Już Ci wszystko wyjaśniam. Wczoraj zgłosił się do mnie nowy klient. Był już nawet bliski wynajęcia płatnego mordercy. Ale to byłoby cholernie ryzykowne i trudne zabić obu Kaulitzów na raz. Chyba żaden by się nie podjął tego zadania.
W takim razie miło, że mnie chcą wpuścić w to bagno. Jestem ciekawa czym zaleźli mu tak za skórę.
Słuchałam Harry'ego dalej żeby sie tego dowiedzieć. Wiedziałam, że prędzej czy później i do tego dojdzie.
- Więc jego córka, nastolatka, śmiertelnie w nich zakochana. Kiedy dowiedziała się o posiadaniu przez starszego z nich dziewczyny podłamała się psychicznie. Czara się przelała kiedy do internetu wyciekły zdjęcia drugiego w otoczeniu jakiś półnagich kobiet w klubie. Nie zniosła faktu, że nie okazał się być takim jakiego zgrywał przed kamerą. Zabiła się, skoczyła z okna.
Uch serio, nieprzyjemna sprawa. I to wszystko w imię miłości? Czemu nie było jej dane porozmawiać przed śmiercią ze mną? Wyjaśniłabym jej, że jedyną osobą którą może pokochać i którą w zasadzie pokochać powinna jest ona sama. Miłość do innej osoby nie występuje, tyle.
- Tutaj właśnie zaczyna sie Twoja rola.
Rzucił na biurko zdjęcie babki i faceta złapanych na jakimś podziemnym parkingu. Wskazał palcem na dziewczynę.
- Ria Sommerfeld to będzie Twoja nowa zdobycz. Masz prowadzić z nią romans przynajmniej miesiąc za jego plecami. Dopiero później wszystko wyjdzie na jaw.
Jestem profesjonalistką, więc kobieta też nie stanowi dla mnie problemu. Zastanowiło mnie tylko czy według Harry'ego mam u niej szanse. Nie sądzę, żeby ten cały Kaulitz się z nią zadawał gdyby była bi.
- Wierzę, że dasz radę. Nie będzie łatwo, ale masz tam te swoje sposoby, prawda? Mógłbym wziąć faceta, ale to ma być wyjątkowo okrutne, On ma się po tym nie pozbierać. Cały świat będzie huczał o tym jaki jest beznadziejny, że jego dziewczyna pokusiła się nawet na seks z inną kobietą.
- Nie głupie. Spróbujemy.
Lubię wyzwania. Może i będzie trudniej, ale nie mam żadnych oporów. Spróbuję, najwyżej się nie uda.
- I drugi Kaulitz. On również boleśnie odczuje nasze działanie na sobie. Zajdziesz z nim w ciążę.
- No chyba Cię pojebało. Sorry, ale są jakieś granice. Seks ok, ale żadnych tak poważnych ingerencji w moje ciało. Co ja mam potem z tym dzieckiem zrobić Twoim zdaniem, hm? Po zakończeniu sprawy wyjąć z siebie i wyrzucić do kosza?
- Najpierw będziesz go szantażować, później usuniesz.  I najważniejsze nigdy Ria, Tom i Bill nie mogą zorientować się, że za ich wszystkimi nieszczęściami stoisz Ty. Staraj się by nikt nie sfotografował Twojej twarzy ani nie poznał Twojego prawdziwego nazwiska.
- Wszystko pięknie, ale na to dziecko w dalszym ciągu się nie zgadzam. Nie jestem mordercą, co Ci ono biedne winne, że mam je tak bez skrupułów zabić?
- Możesz je zachować jeśli czujesz taką potrzebę.
Zażartował. Zdenerwowałam się trochę bo ja z tak poważnych rzeczy nie żartuje, Moja praca do cholery nie jest żartem i on dobrze o tym wie.
- Znajdź inną naiwną.
Powiedziałam wstając. Podjęłam decyzję, że nie przyjmę tego zlecenia.
- Zaczekaj. Jesteś jedyną której to wszystko może się udać. Nikt nie jest w tym tak dobry jak Ty, zrozum. Klient płaci za to grubą kasę.
Przystanęłam i przeanalizowałam to na szybko. Jeśli to takie ważne...
- W porządku. Ale mam jeden warunek. Będę tylko udawać ciążę, nie zajdę naprawdę.
- Umowa stoi.
Ścisnął moją dłoń.
- Na początek bierzesz się za Rię, dopiero później uderzasz do Billa. Nie pokazujesz się Kaulitzom w żadnym wypadku na oczy. Żaden z nich nie może Cię znać, pamiętaj. Tylko Ria. Jak załatwimy sprawę z nią i Tomem zabierzemy się za dalszą część naszego planu.
Dostałam jeszcze szczegółowe informacje o niej i o tym gdzie i kiedy mogę ją spotkać. Jeszcze tego samego dnia przed samym południem natknęłam się na nią w kawiarni, Nie mam pojęcia kto i skąd wiedział, że dzisiaj przyjdzie tu wypić kawę SAMA! ale naprawdę miał nosa.
Przyjrzałam się jej jeszcze z daleka. Nawet nie brzydka, niezła dupa z niej. Może nie będę musiała zamykać oczu w łóżku.
Spojrzałam w podręczne lusterko sprawdzając jeszcze makijaż i fryzurę, a później ruszyłam do ataku.
- Przepraszam coś Ci chyba upadło.
Zwróciłam się do niej stojąc za jej plecami. Oczywiście wcześniej celowo zrzuciłam z oparcia jej krzesła jej kurtkę. Nikt tego nie zauważył, na stówę, mam wprawę. Słysząc mój głos dziewczyna odwróciła się. Najpierw spojrzała do góry na mnie, a później na ziemię. Uśmiechnęła się i podniosła kurtkę wieszając ją z powrotem na swoim miejscu.
- Rzeczywiście, dziękuję.
- Już parę razy sugerowałam im, żeby załatwili tu jakieś wieszaki.
Zaśmiałam się ciągnąc na siłę rozmowę dalej.
- Tak w ogóle jestem Amber.
Przedstawiłam się uśmiechając się serdecznie i wyciągając w jej kierunku dłoń. Widać, że była trochę zakłopotana moim zachowaniem, ale uścisnęła ją i również mi się przedstawiła. Dosiadłam się szybko do jej stolika.
- Często tutaj bywasz? Moim zdaniem mają tutaj najlepszą kawę w całym LA.
- Też tak sądzę.
Uśmiechnęła się do mnie spoglądając na mnie jakoś niepewnie. Boże, co ona taka nieśmiała? Ciężki orzech mam do zgryzienia.
Ciągnęłam rozmowę dalej, Później trochę bardziej się ożywiła, opowiedziałam jej parę rzeczy o mnie, ona mi o sobie. Jakoś poszło. Widać wcześniej blokował ją fakt, że byłam dla niej kompletnie obca. A ona jeśli już ktoś jest jej znajomy okazuje się być całkiem rozrywkową osobą i wręcz gadułą. Dobrze, nie będę musiała się mocno namęczyć. Z ciekawszych rzeczy dowiedziałam się, że jej chłopak z bratem wyjechali na tydzień do Europy, jest samiuteńka w wielkiej willi. Bosko. Będzie potrzebowała towarzystwa. Wyciągnęłam od niej numer telefonu i umówiłam się na taki babski wypad wieczorem do kina, na jakieś romansidło. Kobiety to lubią, ja nie koniecznie, ale niech jej będzie, tak dla dobra sprawy.